Ale wrzeszczaly z radosci szczesliwe, rosyjskie dzieci: do dzielnicy Armii Czerwonej przyjechal cyrk. Ja po raz pierwszy widzialem tresure rysi i strusi. Krat nie bylo. Musze przyznac, ze troche mi podskoczyla adrenalina, kiedy dwa metry przede mna (siedzialem w pierwszym rzedzie) treser prowadzil na smyczy tygrysa.
Ale to byl juz kapitalistyczny cyrk. W socjalizmie w cyrku tworzyla nastroj wieloosobowa orkierstra - dzis zastapiona muzyka digitalna. Niektorzy muzycy sa milionerami, inni rozdaja ulotki reklamowe na ulicy. Prawa do pracy juz nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz